niedziela, 25 września 2016

"Załącznik" Rainbow Rowell



 Jeśli dostaniecie pracę w administracji bezpieczeństwa danych, to nigdy nie wierzcie w prawdziwe znaczenie nazwy tego stanowiska, a jeśli pracujecie w korporacji, to po przeczytaniu tej książki pomyślicie dwa razy zanim wyślecie głupkowatego maila do znajomej z innego działu.

 Lincoln trafił w dziesiątkę, dostał dobrą pracę w swoim zawodzie, jednak nie polega ona na tym co sobie wyobrażał i teraz zamiast walczyć z hakerami, czyta cudze maile, raportuje i wysyła upomnienia. Jednak wystarczyła dziwna wymiana maili między Beth i Jennifer, by cała jego rzetelność się załamała i trafiła do kosza, ponieważ bohater po dłuższym czasie czytania ich wiadomości zaczyna zdawać sobie sprawę z uczucia, jakim darzy Beth, tylko jak to jej teraz wyjaśnić, skoro nawet się nie znają?

 Czekałam na taką książkę z utęsknieniem, pokochałam Lincolna za tę jego życiową nieporadność, za sceny z jego matką, która jest zdecydowanie zbyt opiekuńcza wobec swojego dorosłego już syna i bardzo dobrze, że bohater nie daje się wrobić w bycie mamisynkiem. Uwielbiam również Beth, która zaskoczyła mnie samą swoją osobą, to nie była kolejna denerwująca bohaterka i naprawdę miło ją wspominam. Bohaterowie w tej książce są niepowtarzalni, a przynajmniej takie jest moje zdanie i według mnie w tej książce trochę odwróciły się role, w końcu mamy dość bezradnego faceta.
 Dodatkowo dialogi, czy raczej w większości maile rozwaliły mnie na łopatki, w tej książce czuć humor, nie idzie się nie uśmiechnąć i właśnie dlatego tak szybko udało mi się przeczytać tę książkę. Beth i Jennifer są po prostu mistrzyniami w pisaniu przedziwnych wiadomości, a ja chciałam ich tylko więcej i więcej.
  Pomysł na fabułę jest dość intrygujący, nie spodziewałam się czegoś takiego w tej książce, od bardzo dawna czekałam na coś, czego nie kojarzyłabym sobie z innymi książkami, po prostu coś oryginalnego, jeśli chodzi o otoczenie i zamysł i jest! Historia dorosłych ludzi, których losy przecinają się w dość nietypowy sposób, niby wiedzą o sobie, jednak się nie znają, dodatkowo dochodzi to czytanie maili, świetny i kreatywny pomysł, trzeba to przyznać

 Ta książka może i jest prosta, ale mięknie przy niej serce i warto po nią sięgnąć, by się rozpłynąć, polecam ją wam i liczę na to, że będziecie ją czytać z uśmiechem na ustach.

http://www.harpercollins.pl/ Podziękowania za możliwość napisania tej recenzji należą się wydawnictwu HarperCollins :)

niedziela, 11 września 2016

"Głodne słońce: Dymiące zwierciadło" Wojciech Zembaty


 Ostatnio książki fantasy nieco złagodniały, a przynajmniej takie jest moje zdanie i właśnie dlatego ta książka uderzyła we mnie ze zdwojoną siłą, gdyż takiej historii całkowicie się po niej nie spodziewałam. W dodatku autor się rozpędził i już wiemy, że za jakiś czas pojawi się tom drugi i jest to dobrym zagraniem, ponieważ pierwszy urwał się nieoczekiwanie i nadal jestem zdezorientowana tym zakończeniem, ale niestety akurat tego ujawniać wam nie zamierzam.

 Historia przedstawiana jest z perspektywy kilku bohaterów i nie martwcie się, że nie będziecie mogli spamiętać ich imion, są one dość skomplikowane do wymowy, a ja i tak najbardziej zapamiętałam Pęcherza, odmieńca i wyrzutka oszukanego przez los, którego poznajemy na początku książki i to właśnie z nim przebrniemy przez te pierwsze kilkadziesiąt stron i może właśnie on pomoże nam się wgryźć w tę powieść. Jeśli jednak nie, to pamiętajcie, że macie tyle prób, ilu bohaterów, a wcale nie jest ich mało i jeśli wolicie bardziej melancholijne tematy, to przedstawiam wam Harana, który mierzy się z tzw. bólem istnienia. Cały czas obwinia się o śmierć innych, jednak nie myślcie, że jest ciepłą kluchą, gdyż cały swój ból i żal trzyma w sobie, a na zewnątrz jest lojalny i oddany, co udowadnia nam wiele razy poprzez swoje poświęcenie. To właśnie on naraża własne życie, wystawia się na barbarzyńskie kary i nie okazuje lęku przed łajdakami wymierzającymi "sprawiedliwość".
W tym świecie każdy bohater jest zdany na łut szczęścia, w końcu czasy są ciężkie, zewsząd trwają kampanie wojenne, zbierają się wojownicy, a ludzie starają się nie narażać, ogólny chaos i popłoch, a my wchodzimy w sam środek tej zguby.

Autor podjął się pisania o czymś, co moim zdaniem mogło pokonać każdego, w końcu historie o Aztekach są niby liczne, jednak też dość pogmatwane i niejasne. Znamy na ogół tylko ich brutalne, wręcz chore obyczaje składania ofiar i dużą chęć toczenia wojen, ale trzeba się pomęczyć, by wejść w to głębiej. Jakoś musimy wiedzieć o ich popularnych zainteresowaniach, codziennych obowiązkach, czy sposobie walki, choć i z tego autor potrafi wyjść obronną ręką za pomogą wielu opisów pobocznych, które po prostu obrazują nam otoczenie, co jest z jednej strony przydatne, a z drugiej dość męczące, jednak opinię ostateczną pozostawiam Wam.

 Polecam fanom ścisłego fantasy zmieszanego z historią i pamiętajcie, że na jej stronach nie będzie wymuskanych opisów, uroczych uniesień i ckliwych dialogów, a spodziewajcie się mrocznych intryg i konfliktów.



Recenzja powstała we współpracy z portalem Lubimy Czytać