sobota, 27 lutego 2016

TAG: Zalotny tag



Cześć czytadełkowicze!
Dzisiaj przybywam do was z TAGiem na lekkie rozluźnienie i chwilę zabawy. Nie przedłużając, kieruję was poniżej :)

Faza I
Zauważenie
Czyli książka, którą kupiłam ze względu na okładkę.
 *
Taką książką jest definitywnie Cmętarz zwieżąt (S. King)! 
Okładka tam mnie urzekła, że szukałam tej książki dosłownie wszędzie i nigdzie nie mogłam jej dostać, a dodruku chyba nie będzie, ale dorwałam ją na LC z wymiany i choć jeszcze jej nie przeczytałam to spełniłam swoją największą książkową zachciankę ostatnich czasów.


Faza II 
Pierwsze wrażenie
Czyli książka, którą kupiłam ze względu na opis.
*
Zdecydowanie Hopeless (C. Hoover), czyli książka mojej ulubionej autorki i gdyby nie ona i jej opis zapewne tak szybko bym po nią nie sięgnęła, a tym samym nie miałabym na półce wszystkich jej książkę, które nawiasem mówiąc są przewspaniałe.


Faza III
Słodkie rozmówki
Czyli książka ze świetnym stylem pisania
*
Och... Nie wiem, czy dobrze, że tu odskoczę od jakiejś normy, bo dla mnie taką książką jest Zła Krew (S. Green). Autorka omamiła mnie swoim stylem pisani, wręcz zmusiła bym teraz namiętnie szukała drugiego tomu serii, który nie miał dodruku i... Nie mogę go nigdzie namierzyć, a tak tęsknię!


Faza IV
Pierwsza randka
Czyli pierwszy tom serii, który sprawił, że miałam ochotę od razu zabrać się za kolejne.
*
Wymienię tu pięć książek, które właśnie tak na mnie zadziałały, o nie da się tego podzielić, każdej pragnęłam tak samo:
- Niezgodna (V. Roth)
- Obsydian (J.N. Armentrout)
- Dotyk Julii (T. Mafi)
- After  (A. Todd)
- Szklany tron (S.J. Maas)
Na szczęście po wypłacie przemyślałam i wykupiłam resztę tomów każdej z tych serii.

Faza V
Nocne rozmowy telefoniczne
Czyli książka przy której przetrwałam noc
*
Hahahaha... Serio? No dobra. (Jeśli to serie, to wymieniam tylko pierwszą, bo noce z innymi wyglądały tak samo, a wszystkie z tych serii mam przeczytane)
Niezgodna, Dotyk Julii, Obsydian (seria Lux), After, Hopeless, Maybe Someday, Pułapka uczuć, Fangirl, Utrata, Harry Potter, Pocałunek Kier Miasto popiołów (dopiero od II tomu mnie wciągnęło), Wyspa potępionych, Zła krew, Szeptem, Wiedźmin, Pragnienie, Jutro
Miałam bardzo dużo zarwanych nocy.

Faza VI
Zawsze w myślach
Czyli książka o której nie mogę przestać myśleć
*
Pocałunek Kier (R. Lynn), gdyż autorka złamała mi serce, bo nie będzie kolejnego tomu.
+ seria Lux (J.L. Armentrout), nie mogę się wyzbyć jej z głowy, ale w sumie... Może tam zostać *.*

Faza VII
Kontakt fizyczny
Czyli książka, którą kocham za towarzyszące uczucia
*
Maybe Someday! Kupiłam ją w dniu premiery, przeczytałam tego samego dnia i płakałam przy niej, JA! Ja przy niej płakałam, to do tamtego czasu było niewykonalne. A jednak.
Faza VIII
Spotkanie z rodzicami 
Czyli książka, którą chcę polecić rodzinie i znajomym 
*
Proste, polecam całą sagę o Wiedźminie, cudo wszechświata.
I nie ważcie mi się nie przeczytać choćby Ostatniego Życzenia!


Faza IX
 Myślenie o przyszłości
Czyli książki, które będę czytała wiele razy w przyszłości 
*
Prócz oczywistych w tej kategorii książek z kultowej serii Harry Potter, mogę dodać serię Lux, książkę Kot Bob i ja (J. Bowen), serię After, Maybe someday, Utratę i Wiedźmina. Tak, myślę, że często do nich wrócę.
Faza X
Dzielenie się miłością
Nominacje
*
A bierzcie udział wszyscy :)



środa, 24 lutego 2016

"Pocałunek Kier" Lynn Raven


 Uwaga, uwaga! Nadchodzi recenzja jednego z moich najlepszych odkryć, do którego przeczytania zachęciła mnie... okładka. Tak, dokładnie tak, tym razem okładka zawojowała moje serce pierwsza, ale prawdopodobnie dlatego, że szukałam dla siebie ebooka i nie miałam dostępu do opisu z tyłu, a zbytnio... Nie chciało mi się szukać. Tak "Pocałunek Kier" wylądował w mojej Kindlowej biblioteczce i leżał, a ja z braku książek w końcu zabrałam się za tę lekturę i... przepadłam! Definitywnie. Wersji książkowej szukałam przez kilka miesięcy (choć teraz widzę, że pojawiła się w księgarniach Matras i InBook) i dopiero w tym miesiącu ją dorwałam, ale po przeczytaniu czułam, że muszę ją mieć, by następnym razem czytać ją naturalnie, w papierowej wersji. Koniecznie spojrzyjcie na tą książkę!

 "-(...)podajcie mi mydło!
- Czy nie zapomnieliście o czymś? (...)
- Co?
- Jest takie proste słówko...!
- Och, naturalnie. Jaki ze mnie głupiec! - Natychmiast!"

 Już pierwsze strony książki opisują nam porwanie uzdrowicielki z ludu Nirvadów przez pierwszego dowódce ludu Kier. Mordan jest słynnym "Krwawym Wilkiem", który jest uważany za największego i raczej najbrutalniejszego mordercę i to nie tylko poprzez swoich rodaków. Lijanas za to jest raczej niezbyt oficjalną narzeczoną księcia Nirvadów, porwaną w celu uzdrowienia króla wrogiego narodu. Oczywiście takie sytuacje wywołują stres, jednak Lijanas ciągle próbuje uciekać, co tylko pogarsza jej sytuację, a Mordan traktuje ją coraz bardziej brutalnie, jednak nasza bohaterka raczej niczego z tego nie wynosi. Mimo trudnego charakteru Mordana i oślego uporu Lijanas, okazuje się, że tę dwójkę zaczyna coś do siebie przyciągać i może wszystko byłoby dobrze, gdyby nie spisek przeciwko nim, który jest śmiertelną niespodzianką.

"Łagodnie, Mordanie, łagodnie! Masz ją traktować jak delikatny kwiat, mówił Levan. Delikatny kwiat? Ba! Ona jest jak przeklęty oset!"

 Mordan jest kolejną postacią do której rwie moje serce. Odpychający, nienawistny, skupiony tylko na swoim zadaniu, a jednak okazuje się, że ma gdzieś jeszcze uczucia, tylko zostały mu wręcz brutalnie odebrane w przeszłości, został kiedyś złamany, odrodził się w tej gorszej wersji, jednak wcale nie okazuje się być typem zniewieściałego dupka, a wręcz potrafi rozbawić, lub wzruszyć, czego na początku bym o nim nie powiedziała. Uwielbiam tę postać i widzę, że autorka bardzo się postarała, zrobiła go "innego", wręcz niezwykłego pod względem innych książek o podobnych wątkach, co według mnie jest niesamowite i już powoli coraz trudniejsze.

 "Biedna istota? Ba! Była kierską dziwką i nie była warta tyle, ile on mógł jej dać. Czy naprawdę sądziła, że pozwoliłby, żeby go zostawiła? Skompromitowała przed całym światem? Upokorzyła przed szlachetnie urodzonymi, jego przyjaciółmi? Nigdy! Już on jej pokaże, gdzie jest jej miejsce. Zatrzyma ją. Jakoś zniesie jej widok z tymi bliznami na twarzy. Zagryzł zęby. Była małą, plugawą dziwką. A teraz on zajmie się tą kierską bestią."

 Książkę przeczytałam jednym tchem w jeden dzień. Nie mogłam się oderwać od akcji, która była wszędzie, a dodatkowo podobał mi się romans i Lynn Raven pokazała jak powinno łączyć się akcję i romans by sobie nie przeszkadzały i by były w odpowiednich dawkach, wtedy nie ma się poczucia, ze czegoś w lekturze jednak brakowało. Irytowałam się razem z Mordanem, martwiłam się  Lijanas, odczuwałam ból po stracie, któregoś pobocznego bohatera, który był w jakimś stopniu, nawet małym, ale ważny. Emocje były nie do opisania, chciałam więcej i więcej! Na ostatnich stronach umierałam z ciekawości i skończyło się tak, jakbym chciała, fenomenalnie.

"Mordan, który unosi się nad nią. Gra jego mokrych od potu mięśni pod jej palcami, poskromiona siła. Jego usta, smakujące ziołami i słodyczą - starała się oddychać spokojnie - On ma rację! Zbliżyliśmy się do siebie, nawet, jeśli tak naprawdę tego nie pamiętamy."

 Pierwsza myśl po skończeniu książki? Proste. To było pytanie. Dlaczego tylko jeden tom?! Ta książka nie mogła zostać tylko jedną historią, potrzebowałam więcej takich kopnięć, więcej tak dobrych historii, jednak... Nie będzie. Pocałunek Kier pozostanie jedną historią, bez ciągu dalszego, zakończoną na jednym tomie, powodującą ogromny niedosyt. Mogę powiedzieć, że byłabym gotowa zrobić napad na Lynn Raven tylko po to, by napisała jakąś kontynuację. Małe, a jednak wielkie marzenie. Ja szczerze powiem, że nie znalazłam podobnej, która by mnie zainteresowała. Choć jeśli ktoś to czyta i zna, to niech mi zostawi tytuł pod spodem, będę bardzo wdzięczna. Jeszcze raz: Fenomenalna, wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju, dla mnie 10/10











poniedziałek, 22 lutego 2016

"Obsydian" Jennifer L. Armentrout



 O matko, matko, matko! 
Tego nie da się przegapić, to trzeba przeczytać!
Książka, która ma ode mnie 10/10 na LC + po czytaniu reszty tomów informuję, że warto! Każdy tom zaskakuje coraz bardziej! Intrygująca i niepowtarzalna seria Lux, którą kocham, kocham i jeszcze raz kocham. Dawno nie oszalałam tak bardzo na punkcie żadnej książki, a co dopiero całej serii i można mówić, że nie jest idealna, brakuje jej czegoś, relacje są zbyt naciąganie - STOP! Wyrażam swoje zdanie na temat tej książki, a według mnie jest to jedna z lepszych książek, czy serii które czytałam kiedykolwiek. 

 Oficjalnie wstęp mamy już za sobą, choć może to być też zakończenie mojego zawziętego pisania, więc zapewne Was tutaj odeślę pod koniec tej notki, bo może ona wyglądać nieco inaczej niż dotychczasowe, tak działa na mnie ta książka, choć pierwszy tom czytałam ponad trzy miesiące temu

 Autorka wprowadza nas w zupełnie normalny świat w Zachodniej Wirginii, nic nie jest inne czy wyjątkowe. Nie ma apokalipsy zombie, wybuchu bomby atomowej, powodzi stulecia, czy epidemii. Świat wygląda tak samo jak zawsze. Telefony, laptopy, komórki, samochody, ludzie żyjący w biegu i to właśnie gdzieś tam poznajemy Katy, główną bohaterkę, która przeprowadziła się do Wirginii ze swoją matką. Jest zwykłą nastolatką, prowadzi bloga, recenzuje książki, dużo czyta. Typowy książkoholik, dzięki czemu łatwiej wczuwałam się w jej postać. Wszystko wydaje się być normalne i nudne, czyż nie?  Pewnie kolejna oklepana historia o nieszczęśliwej miłości, wojnie, wybuchach etc., a jednak nie. Okazuje się, że w Wirginii Zachodniej jest pełno Luksjan, prościej mówiąc - kosmitów. Tak, właśnie. Dodatkowo - to nie są zieloni kosmici. Tak, wyglądają tak samo jak my, wiecie - nos, usta, dwoje oczu, dwie nogi, dwie ręce, te sprawy. Dla dociekliwych - mówić też potrafią "po naszemu". Wszystko w sumie zaczyna się, gdy Katy poznaje Daemona. Urokliwego, seksownego Luksjanina z paskudnym charakterkiem ociekającym ironią, którego oficjalnie pokochałam, mąż jak się patrzy, bo nie ukrywam, że wiele jego tekstów pasowało do moich, zespoliłam się z tym bohaterem, poczułam jakąś więź, bo w końcu znalazłam bohatera, który zachowywał się podobnie do mnie samej i na to właśnie czekałam, ale powróćmy do tematu.
Akcja rozwija się w dobrym temacie i szybko nam wszystko upraszcza, gdy Katy zostaje zaatakowana, a Daemon... zamraża czas. Tak, dokładnie to właśnie robi ratując naszą bohaterkę i właśnie przez to życie Katy staje się zagrożone, a jedyną szansą na przetrwanie jest bycie blisko Demona, co jest wyjątkowo trudnym wyczynem.

"On i ten jego cholerny długopis!"

Wybaczcie, ale muszę jeszcze dodać coś na temat okładki... Och, okładka wspaniała, choć nie mówię tu o postaciach na niej, a o bokach! Cała seria jest idealnie spójna, nawet Obsesja, która wyszła kilka dni temu (17 lutego) ma spójny bok! Wielki plus, ogromne brawo za tak kolorystyczną serię, tak harmonijną i piękną, że mam ochotę podziwiać to na mojej półce całymi dniami

"Na jego twarzy pojawił się uśmiech.
- Filmujesz się?
Wzięłam wolno głęboki wdech.
- W twoich ustach brzmi to co najmniej, jakbym nagrywała porno.
Daemon parsknął gardłowo.
- A robisz to?"


Historia pierwszego tomu serii Lux trzyma w napięciu, przy tym serwuje nam masę świetnych dialogów, zabawnych sytuacji w roli Daemona i Katy, choć pojawiają się chwile ciężkie do zgryzienia. Dodatkowo kilka razy aż chce się wejść do książki by udusić któregoś z bohaterów. Autorka eksperymentuje na naszych emocjach i sprawia, że nie idzie się oderwać od tej książki, a po skończeniu tomu chce się sięgnąć po następny i nie jest ważne, czy to po drugi, czy trzeci, czwarty, piąty... Po każdym tomie ma się ochotę na więcej i więcej, a Jennifer L. Armentrout ma talent do utrzymania czytelników w stanie kaca książkowego i nasilających się refleksji. Zdecydowanie polecam!

sobota, 20 lutego 2016

"Rywalki" Kiera Cass

 Rywalki... Czytałam to dość dawno, pewnie pominę wiele istotnych fragmentów, ale mam ochotę powiedzieć na temat tej książki coś od siebie, a co!
P.S Wybaczcie jeśli będzie tu za dużo dygresji.

America Singer, główna bohatera żyjąca w świecie, gdzie wszyscy są segregowani według klas. Jedynki, Dwójki, a nawet Trójki mają najlepiej ze wszystkich. Żyją w dostatku, większość obnosi się ze swoją zamożnością i przede wszystkim są nieczuli na ból mniejszych klas. America jest Piątką, klasa artystyczna, cała rodzina na swój sposób uzdolniona, ale żeby zarobić na chleb trzeba dużo ćwiczyć i jeszcze więcej występować, a pomiędzy tym wszystkim Ami spotyka się z Aspenem, Szóstką, a stabilizacja finansowa pomiędzy Piątkami i Szóstkami jest ogromną przepaścią, co niekorzystnie wpływa na ich relacje. Jednak życie jakoś się toczy, nikt z głębsza nie myśli na temat "co by było gdyby...". Na rzecz tego wspomnijmy, że wszyscy mieszkają w Elinei, pięknym królestwie z nie tak małymi problemami. Oczywiście, mamy rodzinę królewską, ale najważniejszy tu jest książę Maxon, bo przez niego, albo dzięki niemu pojawia się nowe, niezwykłe wydarzenie w królestwie, a mianowicie Eliminacje. Do pałacu dostanie się trzydzieści pięć dziewcząt, które będą walczyć o serce księcia i miano księżniczki, a później królowej Elinei. Wielkie wydarzenie, dodatkowo płatne, a że rodzina naszej bohaterki nie jest zbyt bogata, więc już można się domyśleć, że wzięła udział w Eliminacjach i tak, dostała się do pałacu, ale przez to musiała opuścić rodzinę i Aspena, przenieść się w nieznane miejsce, stres i dyskomfort nie pomagaj naszej bohaterce. Reszta to już czyste szaleństwo, o którym sami musicie się przekonać, bo i tak mam wrażenie, że zaspojlerowam sporo, ale to wynika z opisu na tyle okładki, który sam spojleruje nam połowę książki. Dosłownie.
 "Tata przykrył moje dłonie swoimi, skłaniając, żebym spojrzała mu w oczy. Starałam się ukryć niepokój.
- Ale niezależnie od wszystkiego chcę, żebyś była kochana. Zasługujesz na to i mam nadzieję, że wyjdziesz za mąż z miłości, a nie z powodu numerka."

 Książka sama w sobie jest bardzo urocza, sama okładka powala na kolana, piękna suknia, o której w sumie bałabym się nawet marzyć, ale w XXI wieku wyjście w niej na jakąś uroczystość równałoby się z dziwnymi spojrzeniami, może nawet wyśmianiem, bo przecież teraz większość kobiet tak się nie nosi, dokładniej mówiąc, prawie wcale nic nie noszą, coś w stylu "jak najmniej, byle w granicach prawa". Przepraszam, to była czysta refleksja.

"Pierwsza miłość zostaje z tobą na całe życie."

 Minęło sporo czasu od przeczytania tej książki i nie mogę powiedzieć, że jej nie lubię, bo byłoby to kłamstwem, jednak po przeczytaniu trzech tomów sądzę, że to jednak nie na mój wiek, drażniły mnie już od pierwszego tomu rozterki miłosne głównej bohaterki, które ostatnio są w prawie każdej książce. Lubię romanse, związki, ale niech się już jakieś układają, bo przez trzy tomy myślałam, że czytam to samo, tylko wycięte i wklejone na innych stronach. Poza tym fabuła bardzo przypadła mi do gustu jednak żałuję, że nie skończyłam na pierwszym tomie, bo wtedy moja opinia byłaby zdecydowanie lepsza.
 Zachęcam Was jednak do jej przeczytania, bo jest to luźna lektura, nie wymaga dużo od czytelnika, mi wystarczyło kilka godzin bym ją pożarła w całości i miała kaca książkowego.