Rywalki... Czytałam to dość dawno, pewnie pominę wiele istotnych fragmentów, ale mam ochotę powiedzieć na temat tej książki coś od siebie, a co!
P.S Wybaczcie jeśli będzie tu za dużo dygresji.
"Tata przykrył moje dłonie swoimi, skłaniając, żebym spojrzała mu w oczy. Starałam się ukryć niepokój.
- Ale niezależnie od wszystkiego chcę, żebyś była kochana. Zasługujesz na to i mam nadzieję, że wyjdziesz za mąż z miłości, a nie z powodu numerka."
Książka sama w sobie jest bardzo urocza, sama okładka powala na kolana, piękna suknia, o której w sumie bałabym się nawet marzyć, ale w XXI wieku wyjście w niej na jakąś uroczystość równałoby się z dziwnymi spojrzeniami, może nawet wyśmianiem, bo przecież teraz większość kobiet tak się nie nosi, dokładniej mówiąc, prawie wcale nic nie noszą, coś w stylu "jak najmniej, byle w granicach prawa". Przepraszam, to była czysta refleksja.
"Pierwsza miłość zostaje z tobą na całe życie."
Minęło sporo czasu od przeczytania tej książki i nie mogę powiedzieć, że jej nie lubię, bo byłoby to kłamstwem, jednak po przeczytaniu trzech tomów sądzę, że to jednak nie na mój wiek, drażniły mnie już od pierwszego tomu rozterki miłosne głównej bohaterki, które ostatnio są w prawie każdej książce. Lubię romanse, związki, ale niech się już jakieś układają, bo przez trzy tomy myślałam, że czytam to samo, tylko wycięte i wklejone na innych stronach. Poza tym fabuła bardzo przypadła mi do gustu jednak żałuję, że nie skończyłam na pierwszym tomie, bo wtedy moja opinia byłaby zdecydowanie lepsza.
Zachęcam Was jednak do jej przeczytania, bo jest to luźna lektura, nie wymaga dużo od czytelnika, mi wystarczyło kilka godzin bym ją pożarła w całości i miała kaca książkowego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz