wtorek, 25 października 2016

"Nie poddawaj się" Rainbow Rowell



 Rainbow Rowel była dla mnie jedną z autorek, których książki musiałam posiadać na swojej półce i gorzko tego pożałowałam. Po wspaniałym Fangirl sięgnęłam po "Eleonorę i Parka", książkę która mocno obiżyła mój zachwyt, po przeczytaniu "Lini serc" i "Załącznika" stwierdziłam, że książki tej Pani zaczynają być średnie, kierują się ku dołowi, ale wydała teraz "Nie poddawaj się" i moja opinia zaniżyła się jeszcze bardziej poprzez wszystkie zapożyczenia autorki.

 Simon Snow, główny bohater książki, zaczyna właśnie ostatni rok w Szkole Czarodziejów w Watford. Nie zapomnijmy również, że jest uznawany za najpotężniejszego czarodzieja na świecie, choć do tej pory nie radzi sobie z czarami, jego różdżka płata mu figle, albo to on jest taką ciapą, że nie potrafi się poduczyć. Naszego bohatera od początku prześladuje pech, jego dziewczyna go zostawia, a jego największy wróg, Baz, kombinuje za jego plecami, przynajmniej sprawia takie wrażenie. W świecie czarodziei dzieje się coś złego i tylko Simon może temu podołać.

 Ta książka jest dla mnie niesmaczna i wcale nie chodzi tu o nietolerowanie homoseksualizmu, który przewija się na stronach tej książki, tylko o wiele zapożyczeń, które autorka starała się ukryć, a jednak całkiem jej to nie wyszło. Simon jest strasznie podobny do Harrego Pottera, Baz do Draco Malfoya, a Penny faktycznie jest dziwną mieszanką Rona i Hermiony. Mimo, że wszystko to jest okryte w miarę dobrą akcją, to jednak J.K.Rowling pisała bardzo charakterystycznie i nawet najmniejsze zapożyczenie z jej serii jest widoczne gołym okiem i może właśnie dlatego nie ma więcej książek o czarodziejach, które osiągnęłyby taki sukces. W dodatku nie wiem, jak mam traktować "Nie poddawaj się", czy jako fanfik, czy może odrębną powieść. Nie mogę tutaj nawet powiedzieć o oryginalności bohaterów, gdyż według mnie, nie ma tu jej za grosz. Zdecydowanie niepotrzebna książka, źle rozwinięty poboczny wątek z "Fangirl", tamte fanfiki powinny zostać na swoim miejscu, a autorka na rzecz tej historii mogła zrobić coś innego, mniej charakterystycznego i byłoby po problemie.

 Niestety, kolejna mocno średnia książka, oceniam ją jako całość, nie podniosę jej opinii poprzez zakończenie, gdyż autorka powinna popracować nad całokształtem. Nie zachęcam do czytania, równocześnie również nie zniechęcam. 

http://www.harpercollins.pl/Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Harper Collins

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz