Miłośnik koni, hodowca, weterynarz, w latach 2000–2016 prezes Stadniny Koni Janów Podlaski, wiceprzewodniczący Światowej Federacji Konia Arabskiego. Człowiek, który zdecydowanie zasługuje na miano legendy, a wszystko za sprawą swoich czynów i dużej ilości poświęconego czasu. Doczekaliśmy się o nim książki i z jednej strony możemy się cieszyć, jednak z drugiej powinniśmy być rozczarowani, ponieważ gdyby Marek Trela nadal pracował w stadninie, to nadal czekalibyśmy na tę książkę i według mnie warto by było czekać jeszcze wiele lat, choćby po to by nad Janowem nadal świeciła zwycięska gwiazda.
W książce doszukamy się wielu interesujących faktów, od tych radosnych, jak przykładowo klacz Pianissima, oczko w głowie swojego hodowcy, po te smutne, czasami rozczarowujące, a szczególnie chodzi o zwolnienie Marka Treli z pełnionego stanowiska. Mamy zdaną całą relację, ilość telefonów, które otrzymał tego dnia i jak to się stało. Wierzę, że koniarze wiedzą o co chodzi, ale będą mogli się tu dowiedzieć jeszcze więcej. Wszystko jest szczerze opisane, żaden temat nie został zatuszowany, bo widocznie mieliśmy o tym przeczytać, a warto. Ze mnie ta książka wyciągnęła wiele różnych emocji, od początku czułam dumę i radość, mogłam poznać bardziej człowieka, który ma niezwykle dobre serce, jednak pod koniec czułam złość i bezradność z powodu tego, co się wydarzyło. Dodatkowo działa na mnie podświadomość tego, co teraz dzieje się w niegdyś wspaniałej stadninie w Janowie, ponieważ po odejściu Marka Treli odeszły trzy wspaniałe konie: Preria, Amra, oraz właśnie Pianissima. Dla lepszego poznania hodowcy, miłośnika i weterynarza na równi z końmi warto przeczytać od deski do deski tę historię, pozachwycać się pięknymi, starannie wybranymi zdjęciami, których w książce jest naprawdę wiele, a możliwe, że nikt poza tą książką ich nie widział.
Może ta książka nie ma za zadanie chwytać za serce, w końcu to biografia, jednak jest to wspaniała historia, którą powinien poznać każdy, nawet jeśli nie jest miłośnikiem koni, a kto wie? Może właśnie ta książka by to zmieniła?
Nadal nie rozumiem dlaczego pan Trela nie może dalej tam pracować...
OdpowiedzUsuńTo było tak odbiegając od tematu, a recenzja świetna, jak zawsze znajduję tu coś ciekawego. Nawet nie wiedziałam że taka książka istnieje! :>
Choć raczej nie kupilabym sobie arabka to uwielbiam na nie patrzeć. Niemniej osobiście wole nie wnikać w "ten syf" dotyczący Janowa a obawiam się że pozycja powstała dzięki niemu :c
OdpowiedzUsuńMeh... Pianissima. Że tak młodo padła... Niemniej znam "ten ból" - przy hodowli psów nie raz dziwne rzeczy się słyszy.
Zdecydowanie nie dla mnie :D Zresztą ja nawet niezbyt wiem, o co chodzi :D
OdpowiedzUsuńKonie, stadniny, jeździectwo, to zawsze były dla mnie odległe tematy. To co przeczytałam na temat tej książki jednak mnie zainteresowało. Głośna sprawa, więc warto byłoby poznać ją od kulis, a przy okazji poczytać o prawdziwym pasjonacie, co zawsze, bez względu na dziedzinę, jest motywujące.
OdpowiedzUsuń