wtorek, 24 stycznia 2017

"Na nocnej zmianie. Pióra Falkonu"

 W roku 2016 organizatorzy Falkonu zrobili coś nowego, co przyciągnęło wielu zainteresowanych. Mianowicie zorganizowali konkurs na opowiadanie Pióra Falkonu, gdzie laureaci mieli szansę umieszczenie swojego tekstu w książce u boku opowiadań popularnych autorów, typowych "starych wyjadaczy" w swojej dziedzinie, czyli w tym przypadku z Andrzejem Pilipiukiem, Agnieszką Hałas, Marcinem Przybyłkiem, Michałem Gołkowskim i Marcinem Podlewskim.

 Konkurs Pióra Falkonu przyciągnął ponad dwustu początkujących pisarzy, którzy postanowili wystartować ze swoim tekstem i pokazać, co potrafią zrobić z krótką formą, czyli właśnie opowiadaniem. Jak wiadomo - wybrano czternaście konkursowych i pięć pozakonkursowych historii, które trafiły do ten antologii, nie spodziewałam się takiej ilości, jednak było to miłe zaskoczenie, gdyż dzięki temu każdy może znaleźć coś dla siebie. Wiadomym jest, że trafią się opowiadania lepsze i gorsze, jednak pozwolę sobie przytoczyć kilka z nich, które szczególnie wplotły się w moją pamięć. Z pewnością jednym z nich, jest pozakonkursowe "Future Fame" Marcina Przybyłka, które bardzo miło mnie zaskoczyło swoją fabułą w której czytelnictwo upadło, a czytelników trzeba kupować i tak właśnie napędza się gospodarkę. Świetny klimat, jedno z lepszych opowiadań w tym zbiorze. Mamy jeszcze ciekawe opowiadanie "Wheatherby" Barbary Gawrońskiej Pettersson, które zadowoliło mnie czerpaniem z mitologii, ale w szczególności zaskoczyło mnie motywem epistolarnym. Bardzo dobre opowiadanie, które w pełni zasługuje na swoje miejsce. Jest jeszcze "Dno morza" Tomasza Przyłuckiego, czyli opowiadanie o wojnie między Słowianami, a Wikingami, typowy steampunk, ciekawy temat i mogę powiedzieć, że ta historia miała potencjał. Oczywiście jest jeszcze opowiadanie, które wygrało, a od którego mamy tytuł książki, "Na nocnej zmianie" autorstwa Anny Szumacher, gdzie mamy motyw podróży między światami, jednak całe opowiadanie w porównaniu z innymi może wypaść dość średnio, jednak rozumiem, że drzemie w nim potencjał i bardzo żałuję, że nie będzie to pełnoprawną powieścią, gdyż może wtedy dążyłoby do bardzo wysokiego poziomu, ale żałuję też tego, jak się ono skończyło, czego oczywiście nie zdradzę.

 W ogólnym rozliczeniu wydaje mi się, że chyba naszym starym wyjadaczom powinęła się trochę noga przy debiutantach, jednak wszyscy wiemy, że na co dzień piszą zgoła dłuższe książki, gdzie mają więcej miejsca na wprowadzenie, opisanie fabuły i rozwinięcie całej akcji, więc wypadli dobrze, biorąc to wszystko pod uwagę. Początkującym pisarzom też zdarzyły się potknięcia, choć może jest to tak zauważalne przez wielowątkowość opowiadać, oczywiście pomijając stare, dobre science fiction i fantastyki, mówimy o  odmianach typu postapo, steampunk czy, cyberpunk, który w tej książce znajdziemy. Dla każdej historii musimy się przestawić, czytanie jednego za drugim nie wychodzi dobrze, gdyż wpływa to na naszą ocenę, a w końcu różnią się odmianą, co również trzeba brać pod uwagę. Jeszcze jednym aspektem jest właśnie negatywny aspekt większości historii, naprawdę wiele opowiadań jest czarnowidzących, z negatywnym zakończeniem, a w środku możemy znaleźć wiele krytyki dotyczącej otaczającego nas świata. W ten sposób nie dawałam rady w pełni czerpać radości z czytania tych opowiadań, po prostu nie mogłam już ładować w siebie więcej negatywów, którymi niektóre historie były przesiąknięte.

 Pióra Falkonu utrzymały bardzo dobry, choć nieco wyboisty poziom, ale dzięki temu jedne opowiadania spodobają się bardziej, inne mniej, a kto wie? Może czytelnicy odkryją nowe, nieznane sobie rejony fantastyki i science fiction? Organizatorzy poradzili sobie z wyborem opowiadań, które są różnorakie, więc z pewnością znajdziecie coś dla siebie. W pełni ciekawy zbiór po który polecam sięgnąć w wolnej chwili.

9 komentarzy:

  1. Podziękowałam już Pani za recenzję na stronie kontaktowej, ale jeszcze raz chciałam powiedzieć, że bardzo ucieszyły mnie miłe słowa o "Wheatherby", a zwłaszcza fakt, że tak "staroświeckie" motywy jak nawiązania mitologiczne oraz forma epistolarna znalazły uznanie w oczach młodej recenzentki. Gratuluję Pani wyważonej formy wypowiedzi, pisze Pani w sposób bardzo kulturalny i dojrzały - wielu starszych recenzentów może Pani pozazdrościć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapraszam również na http://lubimyczytac.pl/ksiazka/157874/szczesciarze
    (książka opublikowana została pod "półpseudonimem").

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dziękuję za tak miłe słowa, oczywiście odezwę do Pani i postaram się jeszcze gdzieś dorwać "Szczęściarzy", opis niezwykle mnie zaintrygował, więc z pewnością ta książka jest warta przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisałam do Pani - cieszę się, że mamy podobne upodobania literackie :-)

      Usuń
    2. "Szczęściarze" i ich kontynuację - "Potępieńców" na razie można zamówić mailem na adres: magazyn@wfw.com.pl

      Wydawnictwo przechodzi sporą reorganizację, dlatego na stronach współpracujących z nim księgarni na razie jest informacja "Produkt niedostępny", ale zapewniono mnie, że dostępny jest w magazynie.

      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Chyba taki urok antologii, że ma tak różny poziom. I przyznaję, nagroda w konkursie niebanalna, bo stanąć ze swoim tekstem obok takiego nazwiska jak Pilipiuk... Jednak opowiadania jakoś nigdy do mnie nie przemawiały. Chyba krótkie formy po prostu zbyt szybko się dla mnie kończą. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię dłuższe formy, w każdym razie w epice. Z bólem serca, ze względu na wymagania konkursowe, poobcinałam moje opowiadanie.

      Usuń
  6. Zabawnie to brzmi, gdy wyjadaczom powinęła się noga przy debiutantach, ale podzielam twoje zdanie, że jeśli ktoś pisze raczej dłuższe formy, to opowiadania przychodzą ciężej :D Sama wolę napisać coś na 100 stron niż opowiadanie na 5 :D

    OdpowiedzUsuń